piątek, 19 maja 2017

Kalamata

Cześć Kochani!

Jak Wam mija to piątkowe popołudnie? Mam nadzieję, że tak jak i u mnie? Zrobiłam sobie domową frappe i odpoczywam przy książce. Kto jest zafascynowany Grecją, albo dopiero zamierza, na pewno znajdzie w niej coś dla siebie. Mogę polecić z całego serca. (na dole pełny tytuł)





Tak jak obiecałam w poprzednim poście - wybrałam już pierwsze miejsce, które chciałabym Wam dziś pokazać. Może to nie będzie oddawać w pełni całego uroku jaki posiada to miasto, ale zawsze! Napisałam już, że to miasto? Dziś odkrywa się przed nami Kalamata, stolica Peloponezu, i najlepszej greckiej oliwy!

Widok z płyty lotniska im. V. Konstantakopoulosa
Kalamata leży sobie w południowo-zachodniej części Peloponezu i jest częścią regionu Mesenia. Słynie nie tylko z pięknej plaży i luksusowych hoteli, ale również z lotniska! W sezonie możemy znaleźć dużo tanich lotów do tego miejsca. Wystarczy tylko dobrze poszukać. :)






Po Kalamacie należy poruszać się pieszo! W ten sposób nie przegapimy żadnych z atrakcji turystycznych. Co należy obejrzeć w Kalamacie? Gdzie zjeść, i jakie pamiątki kupić? Przekonajcie się. :)

Moja pierwsza wyprawa do Kalamaty była zachwycająca! Aż raz wspólnie z moją towarzyszką zgubiłyśmy drogę... Ale z pomocą przyszli nam miejscowi. Dzięki nim miałyśmy okazję zobaczyć zjawiskowe miejsca, i turystyczne "zakamarki" miasta.

Według TripAdvisor jedną z głównych atrakcji Kalamaty jest plaża Kalamata Beach. Tak, i owszem. Ale tę polecałabym zostawić sobie na deser. Po zwiedzaniu udać się na dobry obiad, wziąć w rękę butelkę wody i położyć się na wygrzanym przez słońce piasku. Gwarantuję Wam, że takim zakończeniem zwiedzania będziecie na maksa zadowoleni!



Udajcie się do Muzeum Kolejnictwa (tutaj ukłon w stronę pasjonatów kolei). Zachowane modele tramwajów i pociągów na pewno przyciągną niejednego turystę. Jest to bardziej skansenem, gdzie na terenie zielonego parku, podziwiać można eksponaty.

Oprócz Muzeum Kolejnictwa, możecie zobaczyć również Muzeum Historii i Folkloru i Muzeum Archeologiczne całego regionu Mesenia. Z angielskim przewodnikiem możecie zobaczyć, i dowiedzieć się wiele!

Co dalej? Dokąd? Idźcie do centrum, a może po drodze zróbcie jakieś zakupy w dużych centrach handlowych, gdzie w sezonie obowiązują fajne promocje. Z taką inicjatywą wychodzi wiele sklepów sportowych i odzieżowych, gdzie możecie kupić oryginalne rzeczy np. za pół ceny. Kto by nie chciał?

Po drodze zobaczycie na pewno wiele małych, ale jakże ważnych dla mieszkańców tego miasta kościołów. Przywiązanie Greków do religii, jest w tym miejscu bardzo widoczne.

         (na mnie ten niebieski zrobił duże wrażenie)

Jednym z ważniejszych kościołów jest Agioi Apostoloi, czyli Świętych Apostołów. Z tego co słyszałam turyści tłumnie do niego zjeżdżają, bo jest uważany za "must visit" w Kalamacie.

Słuchajcie, odchodząc już od tych religijnych miejsc, warto udać się także na Kalamata Farmer's Market. Generalnie, odwiedzajcie takie targi i ryneczki w każdych możliwych miejscowościach na świecie. To właśnie na nich możecie upolować NAPRAWDĘ świeże produkty, popróbować lokalnej kuchni i poplotkować z miejscowymi co by tu jeszcze... zwiedzić :)

Co do mojej przeprawy przez Kalamatę. Pierwszym razem zawędrowałyśmy tak bardzo, że znalazłyśmy się na samym szczycie miasta. Ale było to zdecydowanie plusem, bo odkryłyśmy cichą, nietkniętą przez ruch turystyczny dzielnicę. Wiecie co? Zażartowałam wtedy do K., że czuć tutaj takie niedzielne popołudnie, jak wszyscy sobie w domach leniuchują, a na ulicach tylko kot niekiedy przemknie. Tam też zobaczyłyśmy jak łatwo będzie nam zejść do portu, no i odkryłyśmy miejscowy cmentarz. Jak dla mnie jest zupełnie inny, niż te szare, i smutne, które mamy w Polsce.

Co do portu, tam jest zatrzęsienie sklepów z pamiątkami, więc jeśli jesteście kolekcjonerami magnesów, koszulek z napisem "I love Greece" itd. tam znajdziecie swój mały raj.





Przechodząc już do końca, tak jak wspominałam, udajcie się na jakiś fajny, grecki obiad, ale pamiętajcie również, że w Grecji obowiązuje sjesta, i trwa od godziny 13 do 15-16 i czasami możecie nie zjeść albo NIC, albo nieźle naszukać się za otwartą tawerną. Nie bójcie się próbować czegoś nowego, nie zamawiajcie frytek, nie  narzekajcie, że w menu nie ma kebaba. Jak już jesteście na Peloponezie, to spróbujcie czegoś z serem Sfela, tam właśnie jest on produkowany. Jeśli nie wiecie co zamówić, poproście kelnera, aby Wam doradził, on zna się na rzeczy! Do tego karafka dobrego winka, i voila! Kali orexi, czyli smacznego!




Kochani, na dziś to koniec. Wpadajcie do Kalamaty i korzystajcie z greckich chwil! Życzę Wam pięknego weekendu!

Książka : "Grecja po mojemu" Przewodnik dla grekomaniaków Marcin Pietrzyk,
ja nabyłam swoją w Empiku.









4 komentarze:

  1. Zawsze marzyłam o tym by wybrać się do Grecji :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo polecam, na pewno będziesz miała co wspominać! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się czyta. Narobiłaś smaku na Grecję, więc w przyszłości z pewnością zrobię skok w bok i na chwilę zdradzę Półwysep Apeniński :-) Tytuł książki dopisuję do mojej listy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miły komentarz, ten skok w bok polecam totalnie! :)

    OdpowiedzUsuń