wtorek, 23 maja 2017

Dobry wieczór Kochani, jak tam przeżyliście drugi dzień tygodnia? Ciężko było wrócić do rzeczywistości po słonecznym weekendzie? Bo mi tak, tak i owszem. Ale przez cały dzień planowałam sobie, co by tutaj poskrobać. Od dawna już tak knułam właściwie, żeby opowiedzieć Wam o kilku aspektach, które w Grecji mnie wręcz oczarowały. Jest ich wiele, ba, powiedziałabym – całe mnóstwo. Biorąc pod uwagę fakt, że uprawiam gadulstwo nawet w pisaniu, wybrałam na początek tylko kilka. Może w końcu uda mi się założyć własny kanał na YT, i trochę do Was pomówić, wtedy to będzie bardziej konkretne, i nareszcie bliżej się poznamy.


Zaczynajmy!

1. Klimat. Ku mojemu zdziwieniu, totalnie nie przeszkadzały mi upały, które tam zastałam. Nie będę ukrywać, że nie było gorąco! Było. Ale chyba takim zmarzluchom jak ja, to nie przeszkadza. Cieszyłam się, że kiedy otwieram oczy rano, słońce oświeca mi balkon, i mam mnóstwo motywacji do pracy. (no dobra, prawie zawsze, wiecie jak z tą pracą jest :))
2. Ludzie. Mówiąc, że zakochałam się w Grecji, muszę przyznać, że przynajmniej w połowie to właśnie oni mieli na to wpływ. To ludzie, którzy są fascynująco mili, gościnni i życzliwi. A do tego wiecznie uśmiechnięci. Zaszczepili we mnie ogrom południowego podejścia do życia. Nie spieszą się, nigdy i nigdzie, ale we wszystko co robią wkładają wiele poświęcenia. Robią również świetną kawę!
3. Język. To jest temat, na oddzielny post, i na przedstawienie wam jak fajny może być język Greków. Na pewno nie jest łatwy, ale ma to coś! Grecy mówią bardzo szybko i głośno, czasami miałam problem z wyłapaniem „spacji”. Ale przywykłam, wdrożyłam się, nawet sama zaczęłam trochę mówić. Oni to lubią, kiedy nawet jak koślawisz, próbujesz.
4. Kuchnia grecka. Oh! To jest dopiero temat. Zdecydowanie też na odrębny post. Ale mówiąc krótko i nie spoilerując – Grecy przechodzą samych siebie w kuchni. Sposób przyprawienia, podania i przygotowania ma swoją własną duszę. Musicie przekonać się sami, a jeśli będziecie już w Grecji, spróbujcie koniecznie mousaki i souvlaków, mniam!
5. Miejsca. Tawerny, miejscowe targowiska, albo zabytki. Każde z nich inne, ale równie piękne. Fajnie jest rano pójść do kafeterii, i zobaczyć jak wygląda grecki life style. Poczuć zapach frappe i tytoniu. Posłuchać rozmowy greckich staruszków przerzucających stronice gazet.
Co do zabytków? Olimpia, nie tylko jako miejsce igrzysk, czyli stadion, ale również sama miejscowość, z pysznym jedzeniem i pamiątkami. Nigdy nie myślałam, że może być tam tak cudownie. W dalszej kolejności pozostaje również Akropol i jakże cudowny dla mnie Erechtejon. Przekonajcie się.

 Ale się rozpisałam! Poczytajcie sobie, może ktoś podzieli moje zdanie, a może ktoś przekona się do greckiej podróży. Zostawiam Wam trochę fotek, a co! Buziaki!







souvlaki, tzatziki i wino, trio idealne <3








to akurat podkradzione, ale oddaje w stu pro to o co mi chodziło :)
alamystockphotography





Stefka.

2 komentarze:

  1. Z dwóch miejsc wracałam i było mi autentycznie smutno, że wyjeżdżam - z Włoch i z Krety. Słuchałam jezyk grecki w greckiej telewizji w hotelu i powzielam silne postanowienie nauczyć sie go troszkę. Pewnie dopnę swego, zwłaszcza, że uczyłam sie hindi :-) W Grecji i Włoszech czułam, że to moje miejsca na ziemi. Aktualnie chwilowo zamiast podróży zostają mi książki o Grecji, jak na jakąś jeszcze wpadniesz, chętnie sie zainspiruję :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, podeślę kilka inspiracji na dniach, jak chłonąć Grecję to na maksa :)

    OdpowiedzUsuń